Jak kraść na rynku deweloperskim poprzez spółkę Offshore?

Co jakiś czas media obiegają informacje na temat tego, że jakiś „deweloper” zniknął z pieniędzmi ludzi, którzy wpłacili zaliczkę na przysłowiową „dziurę w ziemi”, na której miały powstać wymarzone mieszkania. Zazwyczaj dziennikarze i ofiary procederu zadają „zaproszonym ekspertom” pytania w stylu „Jak to możliwe, że pieniądze wpłacone na rachunek powierniczy zniknęły” lub też „Polska to państwo z kartonu, nie potrafi zabezpieczyć biednych ludzi”.

Okazuje się, że eksperci nie bardzo wiedzą jak temat wyjaśnić a dziennikarze zachodzą w głowę co się stało a zwykli ludzie zostają bez pieniędzy. Jak to możliwe? Z tego wpisu dowiesz się jak wydając równowartość półrocznych składek na ZUS bezkarnie ukraść kilka milionów złotych na rynku deweloperskim i… zniknąć.

Nad jednym najpiękniejszych mórz świata,  Morzem Karaibskim leży równie piękny kraj o nazwie St Kitts i Nevis. W zasadzie jest to federacja dwóch wysp. Na wyspie Nevis możemy w cenie półrocznych składek na ZUS założyć spółkę tzw. Nevis Business Corporation (NBCO). Więcej o tej spółce znajdziesz TUTAJ. Cechą charakterystyczną tej spółki jest fakt, że NIE MA obowiązku posiadania akcjonariuszy. Oczywiście spółka emituje akcje (udziały), ale nikt nie musi ich posiadać. Dodatkowo dyrektor w spółce jest w zasadzie opcjonalny i bez najmniejszego problemu można go w pełni zanonimozować. Może nim być dowolna osoba fizyczna, prawna a nawet… fundacja z dowolnego kraju świata. Przypominam zaś, że co do zasady fundator nie odpowiada za działania fundacji.

Mamy zatem konstrukt następujący. Powołujemy spółkę na Nevis. W pakiecie mamy wirtualne biuro w dowolnym miejscu na ziemi (także w Polsce). Taka spółka może mieć kilka interesujących sufixów. Najciekawszym z naszego punktu widzenia jest  „Society Anonyme”, w skrócie… S. A. (oczywiście możesz sobie dołożyć inny sufix np. LTD, Corp., czy np. Inc. Jednak na nasze potrzeby zupełnie „przypadkiem” mamy sufix „S. A.”

A teraz wróćmy do historii o której ma być ten wpis.

Wyobraźmy sobie, że istnieje w Polsce pewna firma budowlana o nieposzlakowanej opinii. Nazwijmy ją na potrzeby naszej historii: BUD-EX S. A. Firma o ugruntowanej pozycji. Centrala znajduje się w Warszawie, ale ma filie w kilku większych miastach w Polsce. Naturalnie przy każdym budowanym osiedlu ma taka firma biuro sprzedaży mieszkań. Firma zatrudnia setki osób, ma wielomilionowe kontrakty. Zbudowała w sumie kilkadziesiąt osiedli mieszkaniowych. Dobrze się kojarzy, ma nieagresywny marketing. Jest znana i szanowana. Nawet premier polskiego rządu robił sobie na tle banerów tej firmy zdjęcia i udzielał wywiadów opowiadając jak to rząd pomaga polskim firmom pozbierać się po pandemii.

Na drugim końcu naszej układanki mamy osobę imieniem Tomek. Problem naszego bohatera polega na tym, że ma dość mocno rozregulowany kompas moralny. Tomek zasięgnąwszy języka postanowił wykorzystać ewidentnie dziurawe polskie prawo, aby szybko się wzbogacić w sposób nie do końca uczciwy, ale za to… w pełni anonimowy.

Nasz nie do końca uczciwy Tomek powołał na Nevis spółkę o nazwie BUD-EX S. A. (przy czym nie Spółka Akcyjna ale… „Society Anonyme”). Taka firma ma Número Identificación Privado (w skrócie NIP), który zupełnie przypadkiem ma tyle samo cyfr co polski NIP. Dodajmy, że zakładając spółkę na Nevis SAMI SOBIE WYBIERAMY wspomniany Número Identificación Privado. Idąc dalej, taka spółka z Nevis, która zupełnie przypadkiem ma taki sam „NIP” jak NIP znanego i uznanego polskiego dewelopera wynajmuje wirtualne biuro w Warszawie zupełnie przypadkiem na tej samej ulicy, na której mieści się siedziba znanej i poważanej legalnie działającej od lat firmy BUD-EX S. A.

Zatem okazuje się, że mamy spółkę z Nevis, BEZ prezesa, BEZ akcjonariuszy, która zrobiła sobie oddział w Polsce i… zupełnie legalnie działa. Idąc dalej, pełnomocnik takiej spółki poszedł do pewnego polskiego banku, którego nazwy nie wymienię, ale został on niedawno „zrepolonizowany”, i założył rachunki powiernicze. Przy czym nie żadne rachunki powiernicze deweloperskie, ale zwykłe powiernicze, które w każdej chwili można zlikwidować.

Następnie nasza spółka z Nevis wydała kilka tysięcy złotych na profesjonalną stronę internetową istniejącej czy też nieistniejącej inwestycji i… zaczęła sprzedawać „dziury w ziemi” czyli mieszkania, które mają dopiero być wybudowane. Gdyby była bardziej bezczelna sprzedawałaby mieszkania już „w budowie”, z inwestycji, którą rzeczywiście realizuje polska spółka. Co więcej mogłaby zatrudnić „słupa” jako pośrednika, który podpisałby z polską firmą budowlaną umowę i prezentowałby mieszkania klientom, którzy nie byliby świadomi tego, że są oszukiwani.

Spółka z Nevis zebrała od kilkudziesięciu osób po średnio 100 000 zł zadatku, który ludzie byli przekonani, że wpłacają „bezpieczne rachunku powiernicze”. Zebrawszy 5 milionów złotych spółka z Nevis (a konkretnie jej oddział w Polsce) przelał całą gotówkę na konto do spółki matki w Belize (w pełni legalnie). Spółka oddział zlikwidowała. Ludzie zostali bez pieniędzy i… nic nie mogą nikomu zrobić bo spółka nie ma ani prezesa ani udziałowców. Rząd Nevis praktycznie nie udziela żadnych informacji podmiotom zewnętrznym (poza przypadkami prania brudnych pieniędzy czy handlu narkotykami). Polskie organa nie są w stanie niczego ustalić a Tomek ma 5 milionów złotych na koncie w Belize.  

Koszty całej operacji

Spółka na Nevis: 3 800 USD

Koszty dodatkowe: Strona internetowa, oddział w Polsce, pełnomocnik, i inne: 4800 USD

Potencjalny zysk: Sky is the limit.

Ostatnie wpisy na blogu

2% zamiast 20%. Jak Białoruś stała się rajem podatkowym dla polskich firm.

Gdy myślimy o rajach podatkowych, do głowy przychodzi raczej Cypr, Luksemburg albo egzotyczne wyspy na Karaibach. Białoruś? Raczej nie. A jednak – wbrew intuicji, doświadczeniu i zdrowemu rozsądkowi – to właśnie relacja podatkowa między Polską a Białorusią otwiera przed firmami furtkę, która z punktu widzenia prawa jest całkowicie legalna, ale

Jak płacić 0% podatku od ktyptowalut. Azory – raj podatkowy nie tylko dla krypto.

Jeśli myślisz, że raj podatkowy musi być nudny jak dokumentacja blockchaina, to najwyraźniej nie słyszałeś o Azorach, gdzie nie tylko wieloryby mają się dobrze, ale także kryptowalutowi „wieloryby” mogą oddychać z ulgą – bo tutaj zyski z krypto są wolne od PIT-u, co oznacza, że możesz handlować, mine’ować i HODL’ować do woli,